Rozpoczął się nowy rok szkolny, i zmiany.
Nie widziałam cale wakacje żadnego z moich przyjaciół, tym bardziej Fabiana,
pamiętam, że na dyskotece z okazji niedoszłego końca świata pocalowalismy sie
i od tego czasu nie wiem co i jak.
Podjechałam samochodem i moim oczom ukazał się gmach szkoły. Zanim zdazylam
sie ruszyc ktos otworzył drzwi.
-Joy!- krzyknęłam uradowana i rzuciłam się przyjaciółce w ramiona.
-Maro jak ja za tobą tęskniłam- odkrzyknęła dziewczyna.
-Jak ci minęły wakacje
-Było ekstra. Pierwszy miesiąc spędziłam z tatą w domu, a na drugi
pojechałam do Jero..a przepraszam Maro.
-Nie Joy, wszystko w porządku, my to już stara historia
-No tak, więc zostawmy Jerome'a w spokoju i skupmy się na twoim związku z
Fabianem.
-O jakim związku ty mówisz, raz się pocałowaliśmy to wszystko.
-Może, by tak było, ale wy jesteście dla siebie idealni, oboje mądrzy, oboje
najlepsi uczniowie.
-Wiem, ale jakoś nie wyobrażam go sobie jako chłopaka.
-Fakt, Fabian wygląda trochę jak panienka
-Oj wiesz o co chodzi
-No jasne, ze wiem, żartuje sobie z ciebie.
-Ale ja mam poważny problem.
-Żeby go rozwiązać musisz sobie zadać jedno ważne pytanie. Czy on ci się
podoba?
-Sama już nie wiem, jeszcze niedawno nie, ale jak wtedy rozmawialiśmy kiedy
były te fajerwerki, poczułam, że na serio znalazłam kogoś takiego jak ja,
myślałam, że go lubię, ale teraz już nie wiem co myśleć.
-Nie martw się, Fabian jeszcze nie przyjechał, masz czas na myślenie, a teraz
chodź do domu - i pod rękę ruszyłyśmy ku domowi Anubisa.
Oczami Fabiana:
-Cholerne auto- z wściekłością kopnąłem w bok auta, ale gdy poczułem
przeszywający moją stopę ból odskoczyłem pojękując.
-Ostatni raz zgodziłem się do ciebie przyjechać na wakacje - burknął Eddie z wściekłością
-,,Eddie przyleć do mnie, pojedziemy razem do domu
Anubisa, będzie fajnie". Wiesz co ci powiem? Nie jest fajnie!
-Nie wściekaj się, jeszcze zdążysz przytulić do siebie Patricie.
-Jak się spóźnię, to raczej mnie udusi niż przytuli
-Chociaż coś
-A co z tobą i Marą?
-Ja i Mara? Co za głupie pytanie, jesteśmy przyjaciółmi.
-No jasne, bo ty każdego przyjaciela całujesz
-To była chwila zapomnienia, zapomniałem o...
-...Ninie? Aha i już wszystko jasne
-Stary wiem, ze napisała, ze mnie rzuca, ale ja wiem, ze ona tego nie
chciała, ona nie zginęła nie, gdzieś tam jest, a my nadal możemy być
razem. Od teraz to jest moim priorytetem.
-Okej, ale pamiętaj o Marze.
-Przecież ja ją tylko...
-...pocałowałeś i nie sądzisz, że możesz jej złamać serce?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale w porę uratował mnie silnik który zaczął
pracować.
-Wsiadaj, musimy jechać.
Oczami Mary
Wbiegłam do domu Anubisa, a tam od razu rzuciły się na mnie KT, Willow i
Patricia.
Z oddali zobaczyłam Alfiego wymykającego się do swojego pokoju z garścią
kremówek. Mialam ochote wybuchnac ze smiechu. Jestem w domu.
-Mara musisz nam z szczegółami opowiedzieć jak ci mineły wakacje.- zaproponowała Willow po czym pod reke ruszylysmy do salonu.
-No mów- ponagliła mnie KT.
-Może najpierw wy opowiecie co robiłyście, że ani razu do mnie nie zadzwoniłyście.
-Przepraszam cię Maro, ja przez całe wakacje opiekowalam sie pra pra..no
dziadkiem.- wytłumaczyła KT.
-A ja byłam u Eddiego
-Cale wakacje?
-Jakos trzeba unikac rodzicow i siostry bliźniaczki. Tak dokładnie byłam u
niego pierwszy miesiac, potem wyjechal do Fabiana, mieli tu razem przyjechac.
-A skoro juz mowa o Fabianie- zaczela KT
-Nie zaczynajcie znowu, mowilam juz Joy, ze nic miedzy nami nie ma
-Czyli jest- skwitowala Willow
-Mozemy to zostawic? Dzieki.
Weszłyśmy wszystkie na góre do mojego pokoju i zajęłyśmy się
rozpakowywaniem mojej walizki.
Oczami Fabiana:
-Daleko jeszcze? -spytał zniecierpliwiony Eddie.
-Zaraz będzie, uspokuj się.
-Jestem spokojny, ale już bardzo chce zobaczyć Patricie
-Eche super, ale po co się spieszyć.
-Fabian, czy ty starasz się opuźnić nasz dojazd, lubie cię stary, ale już
mnie tyłek boli od siedzenia.
-Poprostu musze mieć czas do namysłu.
-Znowu chodzi o Mare?
-Nie zawsze chodzi o Mare- zaprzeczyłem, ale pod wplywem wzroku Eddiego
dodalem - no dobra, chodzi o nią, bo lubię ją, ale to Nine kocham i nie
wiem jak sie teraz zachowywac co do Mary, nie chce jej stracic.
-Przykro mi, ze musze ci to powiedziec, ale powinienes zapomniec o Ninie, ona
posza na pszd teraz twoja kolej.
-Nawet tak nie mow!-wscieklem sie i prawie przywalilem samochodem w drzewo.
-Te twoje emocje prawie nas zabily-rzucil w moja strone Eddie- musisz sie
uspokoic.
-Gdyby to bylo mozliwe.
Oczami Victora:
Kolejny rok, kolejne bezsenne noce spdzone na odtwarzaniu eliksiru ktorego i
tak nie mam juz szans odzyskac. Zawiodlem cie ojcze, zawiodlem. Te wstretne
bachory, to one wszystko psuja, moze gdybym ich poswiecil..nie nawet tak nie
mysl, nie wolno ci, bo bedzie jeszcze gorzej. Gniew bogow bedzie ogromny, wiec
tak czy siak te dzieci musza zyc.
-Korbier nadszedl koniec spokoju, poczatek semestru szkolnego.
-Victor - rozleglo sie wolanie Trudy
-Czego?
-Chodz przywitac sie z uczniami, a zapomnialam ty ich nie lubisz, ale chodz
sie im chociaz pokazac.
Gdyby wiedziala jaka jest prawda.
Oczami Mary:
Pod namową Trudy zeszłyśmy na dół do salonu. Teraz stalam obok Joy, KT,
Patricii, Alfiego i Jerome'a.
-Witajcie dzieciaki na ostatnim roku, Victor chce wam powiedziec pare słów.
-Trudy ma racje - rozległ się tak dobrze mi znany glos i zobaczylismy Victora
schodzącego po schodach.
-Zostawie cie z nimi- powiedziala Trudy
-Nie Trudy!-wrzasnęlismy wszyscy, ale Trudy już odeszła.
-A wiec moi drodzy- zaczął Victor- jak już wiecie wejście na strych i do
piwnicy jest surowo zabronione, jednak niektórzy z was olewali ten zakaz,
teraz jestescie starsi, nie powiem, ze mądrzejsi i mam nadzieje, ze w tym
roku nie bede musial was upominac.- i wyszedlem.
Oczami Mary
- Victor nigdy się nie zmieni - szepnela do mnie Joy, po czym wszyscy
ruszylismy do holu glownego. Zanim kazdy z nas zdazyl ruszyc do swojego pokoju
przez drzwi wejściowe wpadi Fabian i Eddie.
-Gadula - to pierwsze slowa jakie wypowiedzial Eddie
-Oh zamknij się!- rzucił oschle w jego stronę Fabian- gdyby ci się nie
chciało jechać na skróty przez lasto bylibyśmy tu dużo wcześniej.
-A gdybyś ty zgodził się, żeby twój tata nas podwiózł zamiast jechać
tym starym psującym się gratem to napewno dojechalibyśmy tu jeszcze
szybciej!
-Wiesz gdybyś ty miał takiego ojca jak ja, też byś wolał nie robić sobie siary pierwszego dnia szkoły.
-Mówisz to kolesiowi którego ojciec jest dyrektorem?
-Zamknąć się!- wrzasnęła Patricia tym samym uciszając chłopaków- może najpierw sie rozpakujecie zanim wrócicie do tej bezsensownej sprzeczki?- zaproponowała wskazując droge do pokojów. Eddie i Fabian ruszyli ze spuszczonymi głowami. Po chwili zostałam sama.
Czy tylko ja mam takie wrażenie, że Fabian się zmienił?
Masz ode mnie dużego plusa za sam pomysł opowiadań o Mabianie. Choć zawsze wolałam Marę i Jerome'a ostatnio zmieniłam zdanie. Polubiłam Mabiana, ale nie zastąpi mi Jary. Rozdział świetny i czekam na kolejny :) Weny!
Kurde, młoda trzymaj pisownię!!! Albo pójdę do p. Ani :P
OdpowiedzUsuńwal się stara i tak tu nic nie widać ( A to :P to jest mój znaczek) :P
UsuńRozdział świetny xx Czekam na nn i życzę dużoooo weny do tworzenia kolejnych perełek ^.^
OdpowiedzUsuńHejj , chyba o mnie zapomniłaś ;c Dawno Cię u mnie nie widziałam..
Zapraszam !
http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/
Pozdrawiam xoxo
Masz ode mnie dużego plusa za sam pomysł opowiadań o Mabianie. Choć zawsze wolałam Marę i Jerome'a ostatnio zmieniłam zdanie. Polubiłam Mabiana, ale nie zastąpi mi Jary. Rozdział świetny i czekam na kolejny :) Weny!
OdpowiedzUsuńgenialny pomysł z czołówką, taki oryginalny i sam pomysł na opowiadanie też super. Obserwuję
OdpowiedzUsuń